piątek, 25 października 2013

6. Everything has changed.

Czas coś dla was naskrobać, bo Obsesion goni mnie i goni. Co tam, że na inne nie mam czasu pisać -,-
Miłego czytania,
Foquita
----------------------------------------------------------
Obudziłam się we własnym łóżku jeszcze we wczorajszych ciuchach. Szczerze mówiąc, to nie pamiętam jak się tu znalazłam. Najdziwniejsze było to, że nic nie wypiłam. Ah tak ! Zasnęłam w samochodzie tego piłkarza. Widocznie musiał mnie zanieść prosto do łóżka. Z jednej strony cieszyłam się, że mnie nie rozebrał i nie wykorzystał, a z drugiej byłam zła sama na siebie, bo spanie w tak niewygodnych ciuchach to koszmar.
Obróciłam się w drugą stronę z nadzieją, że Kate jednak wróciła na noc. Jednak myliłam się i to bardzo. W pokoju nie było nawet po niej śladu. Westchnęłam i wzięłam telefon do ręki. Wykręciłam numer do przyjaciółki i czekałam na połączenie. Jeden sygnał, drugi i nic. Głucha cisza. Spróbowałam kolejny raz i kolejny, ale nie odbierała. I co mogłabym więcej zrobić ?
Wyszykowana poszłam do pracy z nadzieją, że tym razem nie zbzikuję widząc mojego szefa. Nie potrafiłam się oprzeć jego urokowi. Dla niego mogłabym zmienić swoje zachowanie i być bardziej .. hmmm.. miła ? Wydaje się to być niemożliwe, ale życie potrafi zaskakiwać. On potrafi zdziałać cuda tymi swoimi niebieskimi oczkami. Przypominając sobie jego wzrok podczas mojego występu, przechodziły mnie ciarki podniecenia. Tak właśnie, podniecenia. Pociągał mnie.

***

- Vivien, mógłbym Cię do siebie prosić ? Mamy pewną sprawę do omówienie - właśnie skończyłam grać i już miałam iść na przerwę, gdy usłyszałam jego aksamitny głos. Stał oparty o pianino i wyglądał zniewalająco. Tak nonszalancko, jakby nic go nie obchodziło. Wiedział, że to on tu rządzi i nie mogę mu się sprzeciwić, o ile nadal chcę tu pracować. 
- Tak oczywiście, zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się i podeszłam do baru napić się soku. Na sam jego widok zaschło mi w gardle. Natręt Ivan - bo tak miał na imię, dowiedziałam się dopiero niedawno - spojrzał na mnie zaskoczony. Chyba na prawdę miał nadzieję, że to na niego będę tak reagować. Odkładając szklankę powoli weszłam na piętro, dobrze znając drogę do jego gabinetu. 
- Słucham - weszłam, wcześniej pukając i stanęłam na przeciwko mojego onieśmielającego szefa.
- Chciałbym omówić twoją garderobę. - przyjrzałam mu się dokładnie, nie do końca rozumiejąc co jest takiego złego w moim dzisiejszym stroju.
- Dobrze rozumiem, że to jest klub muzyczny, ale chciałbym byś ubierała się trochę bardziej kobieco. Nie mówię, że tak nie wyglądasz, ale twój wygląd musi przyciągać ludzi. A jak zauważyłaś, większość klientów w tym barze to faceci. Lekki dekolt bardzo by ci przeszkadzał ?
Patrzyłam na niego nadal nie rozumiejąc jego słów. Jak to mam zmienić garderobę specjalnie dla niego ? Ja tu tylko gram i umilam ludziom czas. Mam świecić tyłkiem czy biustem przed tłumem napalonych i pijanych mężczyzn ? 
- Czy to konieczne ? - spytałam cicho, bojąc się jego odpowiedzi. Wtedy on wstał i podszedł do mnie. Zatrzymał się może krok przede mną i bacznie mi się przyglądał. Jedną ręką odgarnął mi włosy za ucho, po czym zostawił rękę na moim policzku.
- Vivien, niestety tak. Faceci to uwielbiają. Chociaż muszę przyznać, że jesteś bardzo śliczną dziewczyną, to czegoś ci brakuje. Musisz ich uwodzić. Pokazać, że potrafisz kusić. - powiedział i przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. W brzuchu zaczęły mi wariować motylki. I wtedy to się stało. 
Jego miękkie i słodkie usta dotknęły moich. Stałam jak osłupiała. Na początku wcale nie odpowiedziałam na jego pocałunki. Lecz długo nie musiał na to czekać. Zatraciliśmy się w tym po uszy. Wtedy nie myślałam wcale o tym co robię. Nie miało to dla mnie znaczenia. Poniosły mnie emocje, które tak bardzo starałam się w sobie stłumić. Mogłabym tak stać i całować go godzinami. Poczułam jak kładzie ręce na moich biodrach, a z chwili na chwilę wędrowały coraz wyżej. Nie zawahał się, tylko objął nimi moje piersi. 
Opamiętałam się dopiero, gdy zadzwonił mój telefon. W całym gabinecie rozbrzmiewały dźwięki Tsunami. Dysząc odebrałam telefon.
- Cześć kochana. Gdzie ty jesteś ? - Kate zniszczyła cały moment, choć tak na prawdę doprowadziła mnie do porządku. Kto by pomyślał, że na tyle mu pozwolę. 
- Gdzie ja jestem ? Powinnam się zapytać gdzie ty byłaś przez całą noc - złość wróciła. 
- Przepraszam, chyba za dużo wypiłam. Właśnie o tym chciałam z Tobą porozmawiać. Jesteś w pracy ? - szybko zmieniła temat.
- Jestem. Kończę o 18. Poczekam na Ciebie - już więcej nie dociekałam. Chciałam poczekać, aż będziemy mogły porozmawiać twarzą w twarz. 
Spojrzałam na Richarda, który już opanowany zajął swoje miejsce za biurkiem. Zarumieniona wyszłam z pomieszczenia nic nie mówiąc. Przez chwilę chciałam stąd jak najszybciej wyjść, tak bardzo czułam się zażenowana. 


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak widać, udało mi się zagonić Foquite do pisania. Za to ja się ociągam jak tylko mogę. Dobra, czas tu coś napisać.
Obsesion Cule
----------------------------------------------------------------------------------------------------------


Wyszłam na ulicę i poczułam się potwornie. Miałam ochotę usiąść na środku chodnika i rozpłakać się jak mała dziewczynka. Boże, całowałam się z Edenem. O mało nie doszło do czegoś gorszego. Do tego paliłam, tańczyłam na barze, a potem zasnęłam na mokrej trawie w ogrodzie. Jestem żałosna. Viv pewnie jest na mnie wściekła. Wcale jej się nie dziwie. Mój telefon zabrzęczał. Wyjęłam go z torebki i zobaczyłam smsa od Nicka oraz kilka nieodebranych połączeń od Vivien. Muszę do niej zadzwonić. Wybrałam numer przyjaciółki. 
- Cześć kochana. Gdzie ty jesteś? - zapytałam kiedy tylko odebrała. Jedyne na co miałam ochotę to szczera rozmowa z bliską mi osobą.
- Gdzie ja jestem? Powinnam się zapytać gdzie ty byłaś przez całą noc. - złościła się co nie było dla mnie zdziwieniem. Oprócz gniewu usłyszałam w głosie zmieszanie. W czym jej przeszkodziłam?
- Przepraszam, chyba za dużo wypiłam. Właśnie o tym chciałam z Tobą porozmawiać. Jesteś w pracy? - szybko zmieniłam temat.
- Jestem. Kończę o 18. Poczekam na Ciebie. - to mówiąc rozłączyła się, a ja odetchnęłam i odczytałam smsa od mojego chłopaka. Wysłał mi mmsa ze zdjęciem pięknego domu z ogrodem i podpisem: "Może być nasz jeśli tylko się zgodzisz. Kocham Cie i tęsknie maleńka." Nie wytrzymałam. Łzy pociekły mi z oczu. Usiadłam na pobliskiej ławce i zakryłam twarz dłońmi. Dlaczego wszystko musi być takie trudne? Ta sprawa z tatą, Nick, Londyn. Zaszlochałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Czego tak naprawdę chce? Przed wyjazdem byłam pewna swoich słów i uczuć. Teraz czułam się jakbym uczyła się życia od nowa. Zanim poznałam Nicka byłam dość imprezową osobą.Codzienne imprezy, morze alkoholu, jointy, masa facetów. To przez matkę, która za dużo wymagała i za wiele chciała. Nie umiałam być jej idealną córeczką. Nie chciałam. Tata owszem, kocha mnie, ale jego zajmowały nowe powieści i podróże po świece. Wszystko było ważniejsze ode mnie. Zostali mnie samej sobie. Dzięki Viv i Nicowi pozbierałam się, i teraz jestem jaka jestem. Mimo to, jak widać znowu wracam do starych przyzwyczajeń. Nie mogę im tego zrobić. Nie mogę tego zrobić sobie samej. Za dużo wycierpiałam, żeby stać się taka jak teraz. Nie mogę wszystkiego zaprzepaścić. Problemy mnie przytłoczyły. Myślałam, że jak tu przyjadę to wszystko się ułoży, że ucieknę od tego. Niestety, tylko się pogorszyło. Czy chce domu i ogródka? Pragnę poznać biologicznego ojca? Czy praca z niebieskimi to coś dla mnie? Nie potrafię odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Czy w ogóle będę potrafiła?

***

[Music]

Nie poszłam do pracy. Nie miałam ochoty spotkać Hazarda czy Juana. Zamiast tego zajęłam się szukaniem mieszkania. Byłam pooglądać parę ofert i nawet jedna mi się spodobała. Mam nadzieje, że przyjaciółka nadal będzie chciała ze mną mieszkać. Gdy wybiła 17, ubrałam się i ruszyłam spacerem w stronę kawiarni, gdzie pracowała blondynka. Widziałam ją z daleka jak stała przed wejściem. Była pogrążona w myślach i nawet nie zauważyła kiedy podeszłam. 
- Hej. - powiedziałam, a ta jakby się obudziła i spojrzała na mnie. - Wiem, jesteś wściekła i to rozumiem. Możesz na mnie krzyczeć ile tylko chcesz. - spuściłam głowę.
- Owszem, jest zła. Co ty znowu nawyprawiałaś? Już nie pamiętasz co było ostatnim razem? Na imprezie zostawiłaś mnie samą sobie i poszłaś się bawić. - poczułam jak kładzie mi rękę na ramieniu. - Co się dzieje? Na piłabyś tyle bez powodu, wiem to. - jej ton się zmienił.Wyczułam z nim troskę. Spojrzałam na nią szklistymi oczami.
- Nie wiem co mam robić Viv. - powiedziałam rozedrganym głosem. - Nie mam pojęcia. Przytłoczyło mnie to wszystko i myślałam, że przyjazd tutaj mi pomoże. Londyn sprawił tylko, że jest jeszcze gorzej. Dwóch ojców, kłamstwa matki, Nick i jego obraz wspólnej przyszłości, nowa praca, piłkarze. To dla mnie za wiele.- przyjaciółka bez słowa mocno mnie przytuliła, a ja wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać. Wreszcie powiedziałam to wszystko na głos. Część ciężaru spadła mi z serca. 
- Już spokojnie, jakoś sobie z tym poradzimy. Chodź, pójdziemy gdzieś na spokojnie porozmawiać i wymyślić rozwiązanie.
- Ja już wymyśliłam rozwiązanie. - spojrzałam na nią. Dopiero teraz je sobie uświadomiłam. - Wyjeżdżam do Australii. Nigdy nie powinnam była tu przyjeżdżać. Ja nie dam sobie rady bez niego. Tobie też będzie łatwiej bez tak kłopotliwej przyjaciółki. - to mówiąc pocałowałam ją w policzek i ruszyłam w nieznanym sobie kierunku. - A i znalazłam dla ciebie wspaniałe mieszkanie. - powiedziałam odwracając się na chwilę, po czym pobiegłam przed siebie. Łzy strumieniami ciekły mi po twarzy, ale wiedziałam, że to będzie najlepsze wyjście dla wszystkich. Tylko czy dla mnie także? Rozkleiłam się na dobre, ale mimo to nie przerwałam biegu. W tym wszystkim nie zwracałam uwagi na drogę i wpadłam na kogoś. Oboje runęliśmy na ziemię. No pięknie, teraz się nasłucham.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem. Krótko i średnio fajnie. Ale więcej nie jestem w stanie napisać. 
A i czy tylko ja czekam na jutrzejszy mecz z Realem? ;>
Obsesion Cule

6 komentarzy:

  1. Nie, nie tylko Ty tak czekasz na mecz z Realem :DDD

    A co do rozdziału to kurcze wszędzie jakieś +18 ale fajnie :DD Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, ale ona nie może jej zostawić no :c
    Ogólnie to podoba mi się pomysł z szefem, mm, miałam Iana przed oczami i ten widok mi się podobał ^^
    Czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za spam. Zapraszam na moje pierwsze opowiadanie, tematyka: Real Madryt http://fist-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. One nie mogą się rozdzielić, to fakt :D Rozdział strasznie fajny, nic mi nie przeszkadzało :D No ale tak całować się z szefem? ahahahahah dobre :D
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem na kogo ona mogła wpaść o.O A Viv... No że z szefem no.. Oesuu takiego ma szefa nooo awwwwwww <3
    Ale czy ona teraz zostanie sama w Londynie? Bo przecież no...

    OdpowiedzUsuń
  6. No no, rozdział super, mógłby być trochę dłuży. Oo Viv i Richard , ciekawe co dalej xD i jak bd z Kate ? pisz szybko kolejny !!
    ~ the_cisza

    OdpowiedzUsuń