poniedziałek, 14 października 2013

5. I'm not your mother

Witajcie, zapraszam na nową notkę. Mam nadzieje, że ktoś się z niej ucieszy. Postanowiłyśmy z Foquitą, że notki będą w połowie pisane przeze mnie, a w połowi przez nią. Co wy na to? Liczymy na szczere opinie. Wasza Obsesion Cule :)
-------------------------------------------


Kolejna seria szotów, kolejna piosenka, kolejny partner. Impreza rozkręciła się na dobre. Co chwilę lądowałam w ramionach innego piłkarza, a alkohol lał sie strumieniami. Wiem, nie powinnam pić tak dużo, bo to się może źle skończyć. Mimo to, nie przejęłam się. Właśnie poruszałam się w rytm muzyki w ramionach Juana. To z nim tańczyłam najczęściej. Jego dotyk i ruchy sprawiały, że odpływałam. Nasze ciała ocierały się o siebie, a ja czułam zapach jego cudownych perfum. Miałam ochotę całkowicie się zatracić. Boże, już zapomniałam jak to jest być pijaną. Trzeba przyznać, genialne uczucie. Coraz głupsze pomysły przychodzą człowiekowi do głowy. Dostrzegłam, że bar jest pusty, więc podeszłam do niego i zgrabnie na niego weszłam biorąc po drodze drinka. Zaczęłam poruszać biodrami w rytm muzyki i popijać drinka. Usłyszałam gwizdy i okrzyki chłopaków.
- Kate! Co ty wyprawiasz? Złaź! - dotarły do moich uszu krzyki Viv. Ona zawsze była moim aniołem stróżem. Na każdej imprezie pilnowała bym wróciła w jednym kawałku i kompletnie ubrana.
- Tańczę! Nie widać? - nie wiem kiedy dołączył do mnie Eden i jedną ręką objął mnie w talii. Delikatnie kierował moim ciałem.
- Jesteś cudowna, mówiłem ci to już? - powiedział do mojego ucha i uśmiechnął się.
- Nie, ale zawsze chętnie słucham komplementów. - wyszczerzyłam się i objęłam go za szyję. W tym momencie miałam gdzieś wszystko i wszystkich. Niech impreza trwa!

***


Nie wiem kiedy pozbyłam się szpilek. Leżały na ziemi w holu. Czułam gorące usta Hazarda na moich, a jego ręce na moich plecach i biodrach. Podniósł mnie i niósł w stronę jednego z pokojów na piętrze. W połowie drogi coś sobie uświadomiłam w moim otumanionym umyśle. Mam Nicka! Cholera, co ja wyczyniam?! Odsunęłam się od piłkarza i szybko założyłam swoje buty. Miałam ochotę jak najszybciej się stąd wydostać.
- Maleńka no! Nie uciekaj! - krzyczał za mną pijany Belg. Odwróciłam się do niego.
- Tylko Nick może mnie tak nazywać!
- A kim on jest?
- Moim chłopakiem! - wykrzyczałam mu w twarz i mijając rozbawionych gości wyszłam do ogrodu. Nie obchodziło mnie to, że lało jak z cebra, a ja miałam tylko cienką sukienkę. Wyrzuciłam szpilki gdzieś w nieokreślone miejsce i położyłam się na trawie. Łzy ciekły mi z oczu, a deszcz otrzeźwiał mnie i przyjemnie chłodził. Jak mogłam coś takiego zrobić? Jak mogłam zdradzić mojego ukochanego? Od jutra nie pije. Nie powinnam była łamać mojego zakazu. Jestem beznadziejna. Miałam ochotę leżeć tam całą wieczność i użalać się nad sobą, ale ktoś położył się obok. Petr, bramkarz niebieskich.
- Wszystko gra?
- A wygląda jakby tak było? - zaśmiał się.
- Muszę ci przyznać, że wygodnie tu. I przyjemnie chłodno. Mogę z tobą poleżeć? - kiwnęłam tylko głową. - Chcesz o tym pogadać?
- Nie. Chce tylko robić to co do tej pory. - przymknęłam oczy. Jedyne na co miałam teraz ochotę to wtulenie się w ramiona mojego Australijczyka i zapomnienie o wszystkim innym.
- Mogę w takim razie wspólnie z tobą pomilczeć?
- Jasne. Wolny kraj. - pomachałam rękami w geście bezsilności. Wyjęłam z torebki papierosy i odpaliłam jednego. Fuj, ale świństwo. Ale na chwilę pomogło.
- Od kiedy palisz? - zapytał zdziwiony Czech.
- Od teraz i tylko teraz. Ohyda. - syknęłam. Zapadła cisza, a słychać było jedynie szum deszczu. Nie wiem kiedy odpłynęłam w niebyt.

***

Boże, jak głowa może tak boleć? No tak, to są skutki picia wódki. Westchnęłam i przekręciłam się na drugi bok. Chwila, leże na miękkim i wygodnym łóżku. To dziwne, bo zasnęłam na mokrym trawniku. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Znajdowałam się w przestronnej i jasnej sypialni. Jak się okazało po chwili, nie byłam sama. Obok mnie spał Luiz. Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Był rozwalony na ponad połowie łóżka i pochrapywał cicho. Czemu on ma tylko bokserki? Nie wnikam. Zajrzałam pod kołdrę. Miałam na sobie tylko bieliznę. Czy ja i on coś? Mam nadzieje, że nie. Cholera, prawie nic nie pamiętam z wczoraj. Tylko urywki. Muszę się dowiedzieć, co przeskrobałam. Ale najpierw prysznic. Weszłam do łazienki i szybko znalazłam się pod prysznicem. Gorąca woda to było to czego potrzebowałam. O dziwo to właśnie gorąca, a nie zimna woda pomagała mi na kaca. Okryłam się ręcznikiem i wyszłam w poszukiwaniu mojej sukienki i butów. Niestety, nie było ich w tym pokoju. Na fotelu dojrzałam koszulę, zapewne obrońcy. Wzięłam ją i założyłam na siebie. No, czas zmierzyć się ze skutkami wczorajszego szaleństwa. Pomyślałam i wyszłam kierując się do kuchni. Przy stole siedzieli Nando z Ollayą, Juan, Petr i Frank. Widząc mój strój, chłopaki wyszczerzyli się.
- Zapraszamy. - powiedział ze śmiechem Lampard i wskazał wolne krzesło.
- Aspiryny? - dodał Fernando i po chwili stała przede mną szklanka z lekarstwem.
- Możecie mi powiedzieć co ja wczoraj nawyprawiałam? - wszyscy tylko się zaśmiali i zaczęli opowiadać co działo się na imprezie. Jedynie Mata siedział cicho pogrążony we własnych myślach. Co mu się stało? Czy zrobiłam coś co go uraziło?


--------------------------------------------------------
No to teraz czas na mnie :) Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo ostatnio coś nie za dobrze idzie mi to pisanie -,-
Foquita
--------------------------------------------------------

Muzyka ]

Nie za bardzo miałam ochotę gdziekolwiek wychodzić, ale wiedziałam, że nie mogę zostawić Kate samej. Nie strojąc się założyłam pierwsze lepsze ciuchy - no dobra, nie do końca pierwsze lepsze, bo jakoś musiałam wyglądać na imprezie u sławnych piłkarzy. W porównaniu z Kate i jej strojem wyglądałam zwyczajnie, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Wysiadłyśmy z taksówki i ruszyłyśmy w stronę wielkiej willi, z której słychać było muzykę. Musiałam przyznać, że nieźle musieli zarabiać skoro mieli taką willę.
Od wejścia zauważyłyśmy, że wszyscy już dobrze się bawią i chyba trochę wypili. Podążałam za przyjaciółką, próbując nie rzucać się w oczy. Po chwili nie wiem jakim cudem, ale ja dotarłam do barku, a Kate już nie. Okręciłam się wokół własnej osi, ale nigdzie nie było jej widać. Po prostu zgubiła się w tłumie. Westchnęłam zrezygnowana i wspięłam się na krzesło barowe.
Popijając sok pomarańczowy w tłumie wypatrzyłam Kate. Co chwilę tańczyła z kimś innym. Całkowicie o mnie zapomniała. Po co ja w ogóle tutaj przyszłam ? Dałaby sobie radę beze mnie. A może nie do końca ? Wiedząc ile alkoholu potrafi wypić i co po nim robi, to lepiej jej pilnować.
- Może zatańczysz ? - podszedł do mnie jakiś młody chłopak. Nie znałam go. A przynajmniej nigdy go nie wiedziałam.
- Nie - skwitowałam krótko i z powrotem patrzyłam na przyjaciółkę.
- To ty jesteś ta przyjaciółka naszej Pani Fizjoterapeutki ? - spojrzał w jej stronę i się uśmiechnął.
- Tak.
- Coś mało rozmowna jesteś. Powinnaś się rozluźnić tak jak ona. No nie daj się prosić. Zatańcz ze mną - co za natręt. Nadal stał obok mnie i nie potrafił się zamknąć. Czego on ode mnie chce ? Nie może dać mi posiedzieć samej ? Nawet nie wiem kim on jest.
- Nie sądzisz, że lepiej było by się chociaż przedstawić ? Zero kultury - westchnęłam i wywróciłam oczami.
- Nie chcesz to nie - warknął i odszedł. W końcu dał mi spokój. Przecież nie obiecywałam blondynce, że będę miła dla innych. Gdyby nie był taki denerwujący to może i bym z nim zatańczyła, ale irytował mnie jego sposób bycia.

***

Nikt już więcej do mnie nie podchodził. Chyba informacja szybko się rozniosła. Po wypiciu kilku kolejnych soków pomarańczowych udałam się do toalety. Błądziłam po domu i nie potrafiłam jej znaleźć. Aż w końcu otwierając kolejne drzwi z kolei, trafiłam tam gdzie potrzebowałam.
Zrobiłam to co musiałam i wróciłam do salonu. Oczy wszystkich skierowane były na bar na którym ... Tańczył nie kto inny jak Kate. Co ona zaś wyprawia ? Nie pamięta co było ostatnio, gdy za dużo wypiła ? Pokręciłam bezradnie głową, po czym podeszłam bliżej. Piłkarze gwizdali i dopingowali blondynkę, ale mi się wcale to nie podobało.
- Kate! Co ty wyprawiasz? Złaź! - krzyknęłam tak głośno by mogła mnie usłyszeć. Ona tylko spojrzała na mnie z niewinnym uśmieszkiem po czym odpowiedziała :
- Tańczę! Nie widać?
Wcale nie przejmowała się tym, że gapi się na nią kilkunastu napalonych piłkarzy. Chwilę później dołączył do niej średniego wzrostu mężczyzna. Obłapiając ją powiedział coś szeptem, tak by tylko ona mogła to usłyszeć i uśmiechnął się. Ona w odpowiedzi wyszczerzyła się i objęła go za szyję.
Co ta dziewczyna wyprawia ? Zapomniała, że w USA czeka na nią przystojny futbolista ? Z tego co mi mówiła, to nawet kupił dom, by niedługo mogli razem zamieszkać. Czy ona właśnie w tej chwili chciała to zaprzepaścić ? Może ostatnimi czasy zachowywałam się jak jej matka, ale nie mogłam pozwolić by tak wszystko popsuła. Wiedziałam, że jeśli coś się stanie, to następnego dnia będzie tego żałować.
Zrezygnowana wyszłam przed dom i wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów. Chore przyzwyczajenie. Niestety, tylko to pozwalało mi się uspokoić, a tego właśnie potrzebowałam. Odpaliłam fajkę i wzięłam pierwszego bucha. Czułam jak nikotyna zaczyna działać, a ja powoli się rozluźniam. Pomimo, że nie wypiłam ani kropli alkoholu to zaczęło mi szumieć w głowie. Uwielbiałam ten błogi stan.
- Masz może ognia ? - usłyszałam nagle. Odwróciłam się i ujrzałam tą samą dziewczynę, która przez całą imprezę kleiła się do Luiza. Tylko jego poznawałam z tej całej zgrai idiotów. Kate dużo mi o nim opowiadała, z racji tego, że mają identyczne nazwiska.
- Jasne - podałam jej zapalniczkę i nadal spoglądałam przed siebie.
- Tak w ogóle to Cindy jestem - co mnie to obchodzi ? Czy nie mogę ani chwili spędzić sama tylko zawsze ktoś musi się dopierdolić ? Matko ..
- Viv - odpowiedziałam sucho, zachowując choć odrobinę dobrego wychowania, które wpajała mi mama. Jak widać niezbyt jej to dobrze wyszło, ale zawsze coś.
- Widzę, że nie podoba Ci się impreza ?
- Jak to odkryłaś ? - już nie wytrzymałam. Czy ona jest taka ślepa i głupia, że nie rozumie iż nie mam ochoty z nią rozmawiać ?
- A mogłabyś być milsza ? - spojrzała na mnie spode łba, ale mnie to nie ruszyło. Chciałam jak najszybciej wypalić tego papierosa i wrócić do środka.
- Nie - uśmiechnęłam się pod nosem i czekałam, aż się wkurzy jeszcze bardziej.
- To nie - wyrzuciła papierosa, zrobiła w tył zwrot i już jej nie było. Znów mogłam cieszyć się panującą wokół ciszą. O ile można było to tak nazwać, bo przez muzykę wydobywającą się z domu nie mogłam nawet usłyszeć własnych myśli.
Zaciągnęłam się ostatni raz i weszłam do ciepłego pomieszczenia. Od razu zaczęłam szukać Kate. Chciałam już wrócić do domu. To wcale nie były moje klimaty, ponadto byłam zmęczona. Na sofie siedział wysoki brunet, który wyglądał nawet przyjaźnie i na dodatek trzeźwo. Zmusiłam się i podeszłam do niego.
- Cześć. Widziałeś gdzieś może Kate ? Chciałabym już wrócić do domu. - stanęłam przed nim z założonymi rękoma i przyglądałam mu się uważnie. Chyba na prawdę nic nie wypił. Może udałoby się przekonać go by odwiózł nas do domu.
-Chyba wybiegła na taras. Też będę się zaraz zbierał, to was zabiorę - uśmiechnął się pogodnie i aż cieplej zrobiło mi się na sercu, ale nie mogłam tego pokazać. Już i tak wygłupiłam się przed szefem.
- O, było by super. To ja idę jej poszukać.
- Spoko. Będę czekał przed bramą, na pewno mnie znajdziecie - uśmiech nie schodził z jego ust. Jako jedyny przekonał mnie do siebie.
Przeciskając się przez tańczących, dotarłam do przesuwanych drzwi prowadzących na ogród. Blondynka leżała na trawie, a obok niej kolejny facet, który najwidoczniej sam zasnął. Matko ! Dziewczyno weź się uspokój. Ileż można ?
- Zbieramy się ! - krzyknęłam w jej stronę, lecz ona tylko wydusiła z siebie niezrozumiałe słowa.
- Kate chodź już ! - próbowałam dalej. Nawet podeszłam do niej i próbowałam ją poderwać z ziemi, ale po prostu nie dałam rady.
O nie moja droga, tak się bawić nie będziemy - pomyślałam i machnęłam ręką zdenerwowana.
Chwyciłam torebkę leżącą na szafce obok wyjścia i poszłam we wcześniej wskazane miejsce. Piłkarz już czekał. Wsiadając do samochodu wymusiłam uśmiech i zapięłam pasy. On przez chwilę uważnie mi się przyglądał, po czym zapytał :
- Gdzie twoja przyjaciółka ?
- Za nic nie chce wracać do domu. Będzie tego żałować, ale ja nie mam zamiaru się z nią siłować. W końcu musi się nauczyć, skoro wcześniejsza lekcja poszła na marne. - nie zważałam na słowa. Byłam podburzona jej zachowaniem.
O nic więcej (prócz adresu) nie pytał. Dodał gazu i w końcu ruszyliśmy w stronę hotelu w którym nadal mieszkałyśmy. Miałam nadzieję, że jak jutro wstanę to będzie już we własnym łóżku, a jeśli nie to sobie poważnie porozmawiamy.
Usadowiłam się wygodniej w fotelu i nie wiedząc nawet kiedy zasnęłam. W aucie było tak przyjemnie ciepło i leciała nastrojowa muzyka, że aż ciężko było nie zasnąć. O dziwo czułam się przy nim bezpiecznie. Od razu wydawał się bardzo rozważnym i opanowanym mężczyzną. Może to tym zdobył moje zaufanie. A może tym swoim uśmiechem ?


10 komentarzy:

  1. Kolejny szalony rozdział :D Podoba mi się !

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, to jest jidhajkfhj, idealne! Wyobrażając sobie to wszystko siedziałam zacieszona, nawet przy niemiłej Viv ^^ Jesteście cholera niesamowite! Piszecie tak, że czułam się, jakbym sama była na tej imprezie, miałam Kate tańcząca na barze przed oczami... Pozytywnie mnie zaskoczyłyście :D
    Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieznła impreza :D Kate naprawdę zaszalała. Ale w takim towarzystwie to ja się wcale nie dziwie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. JOHN TERRY (ale on ma Toni i dwójkę bliźniaków słodkich)... Kate się zabawiła że ho ho ake za to Viv ponura że ha ha

    OdpowiedzUsuń
  5. No no, ale zabalowała Kate , kurde nieźle , a Viv jest normalnie świetna i ciekawe z kim będzi z szefunciem czy piłkarzem ..? ok czekam na kolejny !! ~ the_cisza

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie :D Pozytywna szalona impreza :) Zaciekawiłyście mnie :) czekam na więcej :D /AngelDelAmore

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, dobra, ale mnie interesuje jak nasza Kate znalazła się w tym łóżku, a tam z nią na dodatek jeszcze David :p
    Jeżeli ten, który odwoził Viv to faktycznie Terry, to dziewczyna ma zajebiste szczęście :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wooow no to Kate popłynęła nieźle o.O Dobrze, że się opamiętała zanim coś ten tego że ma chłopaka bo mogłaby być grubo XDD
    A Viv w końcu się do kogoś przekonała XDD Pięknie XD

    OdpowiedzUsuń
  9. 52 year-old Tax Accountant Gerianne D'Adamo, hailing from Manitouwadge enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and 3D printing. Took a trip to Shark Bay and drives a Wrangler. przeczytaj recenzje

    OdpowiedzUsuń